Najpierw zgrzebłem zaklejki i zeschnięte błoto, szczotką z miękkim włosiem zaczęłam oczyszczać go z kurzu, a kopystką czyściłam kopyta. Czystego konia osiodłałam i wsiadłam na niego.
Wjechałam na hale, zaczęłam rozgrzewkę. W końcu przeszłyśmy do wyrzszych chodów jak kłus w kłusie ustawiłam drągi, potem był galop i w galopie ustawiłam przeszkody takie jak okser, stacjonata,koperta,krzyżak itp.
Potem go rozstępowałam, byłam bardzo dumna z Quicka. Rosiodłałam konia i dałam go na padok, a ja poszłam coś zjeść (znowu) i postanowiłam, że się przejdę SAMA po lesie. To jeszcze nic bo gdybym w nocy tam szła do już by było coś. Bo drodze widziałam sarny, jelenie itp.
Doszłam do bardzo pięknego miejsca, był tam wodospat i taka jakby mała zielona łąka, na której przyroda tętniła życiem, wodospat jak i całe to miejsce było ukryte za krzakami przez, które dało się przejść, ale raczej nikt nie powinien tędy przechodzić.
<<Następnego dnia>>
Postanowiłam, że dziś pójdę w te miejsce na koniu. Wykonałam te same czynności, które wczoraj i ruszyłam. Doszłam na miejsce miałam przy sobie kantar gniadego
A przyjechałam na oklep więc zdjęłam ogłowie i zarzuciłam kantar na jego głowę po czym przywiązałam go do obalonego drzewa. Robiło się ciemno więc wróciłam do stajni postawiłam gniadego w boksie i sama poszłam spać
267 słów = 40$
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz