7.04.2019

Od Conor'a cd. Milburna

Zdecydowanie dzisiejszy dzień nie należał do najlepszych. Westchnąłem patrząc na najnowszą rozpiskę umieszczoną w biurze. Miałem tylko dwie jazdy do końca dnia i nie wiedziałem czy cieszyć się czy nie. Z jednej strony mniej roboty, a z drugiej nie będę miał co zrobić ze swoim życiem. Licząc to, że dziś miałem przysłowiowego pecha nie chciałem robić nic co mogłoby spowodować jakikolwiek uszczerbek na mym zdrowiu. Nie licząc przepięknej gleby z Jockera, spotkało mnie dziś bardzo dużo pechowych sytuacji. Mniejsza z tym. Po jeździe na fiordzie chciałem wybrać się z Antitheze w teren. Udałem się więc do stajni koni prywatnych gdzie też stacjonował siwy. Wchodząc do budynku przywitało mnie rżenie stojących tam koni. Szybkim krokiem podszedłem pod boks wariata. Widok jaki zastałem nie był zbyt zadowalający. Theze stał cały brudny w kącie boksu i wyglądał na bardzo zadowolonego ze ze swego dzieła.
- Bardziej się ubrudzić nie mogłeś? - mruknąłem idąc po szczotki
Doprowadzenie go do stanu używalności zajęło dość dużo czasu lecz takie są uroki siwych koni. Po wyczyszczeniu Theze udałem się po sprzęt. Z terenu raczej nici, ale chociaż potrenujemy trochę skoki na parkurze. Ściągnąłem ogierowi kantar, po czym ostrożnie założyłem mu ogłowie. Jedynym plusem bezwędzidłowych jest to, że nie trzeba koniowi wpychać metalu do pyska co w połączeniu z upartością Antitheze zajęłoby dość długo. Po zapięciu paska potylicznego zarzuciłem czaprak oraz podkładkę na grzbiet siwka. Po ułożeniu pada, zalożyłem siodło. Przed podpięciem popręgu przełożyłem przez niego pasek od wytoku oraz zapiąłem wcześniej wspomnianą rzecz do przypinek przy siodle. Na samym końcu założyłem owijki polarowe. Antitheze jak na niego przy siodłaniu był za grzeczny, co mogło sugerować, że na jeździe chętnie będzie sobie brykał. Gotowego ogiera wyprowadziłem przed boks, zamykając zań drzwi. Chwyciłem wodze prowadząc siwka w stronę wyjścia. Wariat z zainteresowaniem rozglądał się po stajni szukając jakiejkolwiek zaczepki w stronę koni smacznie śpiących jeszcze w boksach. Na całe szczęście żaden nie wykazał zainteresowania przechodzącym obok angloarabem. Gdy wyszliśmy ze stajni, parę metrów dalej, spotkaliśmy dziewczyny, którym udzielałem lekcji, a które były tu też wolontariuszkami. Po wstępnym ustaleniu z nimi godzin treningu, skierowałem Theze na parkur skokowy. Z daleka było widać, że nikt nie postanowił o tej porze trenować, więc miałem cały plac dla siebie. Otworzyłem furtkę, wprowadzając konia do środka. Zaprowadziłem ogiera na środek ujeżdżalni zatrzymując go przy jednej z przeszkód. Sprawnie wskoczyłem na grzbiet Thez. Z siodła podciągnąłem popręg i trochę poprawiłem strzemiona, zastanawiając się przy tym, w którym momencie siwy postanowi ruszyć przed siebie nie zwracając uwagi na to, że w ogóle ktokolwiek jest na jego grzbiecie. Ku mojemu ździwieniu angloarab stał spokojnie patrząc się przed siebie i jak narazie nawet nie drgnął. Poprawiając dosiad dałem ogierowi sygnał do ruszenia spokojnym stępem.

Jazda trwała może z godzinę, nie chciałem przemęczać siwego, a w planach przed najbliższą jazdą miałem jeszcze lonże Ghost'a. Srokacz wyglądał już o wiele lepiej. Nabrał trochę masy, a sierść i grzywa zaczęły błyszczeć. Ze względu na jego młody wiek nie chciałem jeszcze zaczynać pracy z siodłem. Jak narazie postaram się go nauczyć prostych sztuczek, ale i tak większość czasu zapewne spędzi na pastwisku. Zerknąłem na zegarek po tym jak odwiesiłem ogłowie na wieszak. Do jazdy została mi niecała godzina.
- Więc z lonźy jak narazie nici - westchnąłem biorąc uwiąz
Podszedłem do boksu Ghost'a. Srokacz zajęty był jedzeniem. W sumie to co mu się dziwić. Przez większość życia zapewne nie widział pożądnej prcji siana i owsa. Wszedłem do boksu. Młodzik popatrzył na mnie pytająco, trącając mnie nosem.
- Idziemy na pastwisko - oznajmiłem drapiąc ogiera po grzywce
Zapiąłem karabińczyk na kółku od kantara, po czym wyprowadziłem konia na korytarz stajni. Sprawnie przemieściliśmy się na łąkę, na której nie było żadnych koni. Ghost rozglądnął się dookoła, niespokojnie przestępując z nogi na ngę. To było jego drugie wyjście na pastwisko od czasu, w którym trafił do Horse Heaven, więc był troszkę podekscytowany. Próbując utrzymać go na uwiązie, otworzyłem furtkę na padok wprowadzając tam ogiera i szybko odpinając sznurek od kantara. Srokacz nie zwarzając na nic pogalopował wzdłuż dłuższej lini zielonego terenu, radośnie przt tym rżąc.

Po odprowadzeniu młodego na pastwiska udałem się po swoje rzeczy do siodlarni żeby potem przenieść je do biura. Otworzyłem szafkę, nie przewidując tego, że uprzednie upchanie w niej przyborów do rysunku może się źle skończyć. Zawartość schowka rozsypała się po podłodze siodlarni. Wzdychając, ze stoickim spokojem zacząłem zbierać swoje własności z drewnianej posadzki. Skupiony na kompletowaniu rzeczy nie usłyszałem iż ktoś wszedł do pomieszczenia.
- Poczekaj, pomoge ci - zaproponował przybysz
Zbytnio nie zwróciłem nań uwagi. Myśląc, że to jakiś znajomy ze stajni. Popatrzyłem na niego lekko się uśmiechając gdy podał mi jeden z promarkerów. Nie wyglądał na żadnego ze stałych bywalców, a pamięć do twarzy mam zaiste dobrą.
- A co ty tu właściciwe robisz? - chrząknąłem gdy mężczyzna zaczął przyglądać się moim rysunkom
- Fakt, jestem nowy... Nie zgubiłem sie rzecz jasna. Szukam takiej dziewczyny, która...
- Wątpię, bym mógł ci pomóc. - zaśmiałem się, przerywając jego wypowiedź
Trochę się śpiesząc, zebrałem rzeczy do końca. Wyszedłem z siodlarni kierując się w stronę wyjścia ze stajni. Po drodze spojrzałem jeszcze co tam u Theze.
- Hej, jeszcze jedno. Powiedz mi, z kim mogę umówić się na trening? - nieznajomy wybiegł na korytarz
- W Horse Heaven jest kilku instruktorów. Właśnie rozmawiasz z jednym z nich - uśmiechnąłem się - Conor Greenaway - przedstawiłem się podając mu dłoń
Śmieszne, że o przedstawieniu się pomyślałem dopiero teraz. Nie jestem jednak zbyt dobry w zawieraniu nowych znajomości
- Milburn Tudor - odpowiedział mężczyzna, odwzajemniając gest
- Chcesz mieć trening samego wierzchowca czy jazdę treningową? - zapytałem



Milburn?

903 słów = 180$

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz