16.04.2019

Od Kelvina CD Thejli

Na terenie stadniny.
    Po kilku minutach przybyła Thejla, na którą nie musiałem długo czekać, co u kobiet raczej rzadko się zdarza. Skierowaliśmy się do naszych koni, lecz zaciekawiła mnie idąca za nami kobieta, która coraz bardziej przyspieszała kroku. Próbowałem ją skojarzyć, lecz za chiny mi to nie wychodziło. Oby dwoje zatrzymaliśmy się przy wejściu do stajni kopytnych, natomiast kobieta do nas podbiegła.
- Dzień dobry - przywitała się szybko i odetchnęła - Czy trafiłam na Pana Martinez oraz Panią.. Camanera? - spytała czytając nazwiska z kartki.
- Zgadza się - przytaknąłem - A coś się stało?
- Jestem Laura Traverto i głupio się przyznać, ale moi rodzice niedawno byli u państwa w sprawie konia.. teraz siedzą w areszcie i.. - westchnęła niepewnie - I dostałam informację, że Państwo mają dwa konie z ich farmy - dodała z nutką nadziei.
- Możliwe. Jest Pani w stanie opisać te konie? - zapytałem niczym na przesłuchaniu, lecz musiałem się upewnić.
- Kary zimnokrwisty ogier z białym wylewem na łbie, nogi też prawie białe.. - tłumaczyła mrużąc lekko oczy - Agresywny i raczej nie pozwalał do siebie podejść. Drugi to taka mieszanka brązu z bielą, jak krowa - lekko się zaśmiała wracając na nas wzrokiem - Oby dwoje mają około trzy lata. Rodzice strasznie ich zaniedbali.. - westchnęła, wraz z brunetką spojrzeliśmy po sobie.
- Rysopis się zgadza - rzekła Thejla - Przyjechała je Pani odebrać? - spytała.
- Nie, nie.. Niestety nie mam miejsca na nie, lecz planowałam się nimi zajmować. - odpowiedziała szybko - Była tam też źrebna klacz.. co z nią?
- Nie przeżyła tego - powiedziałem trzymając nerwy na wodzy - Skoro wiedziała Pani, że konie są w opłakanym stanie, czemu wcześniej nie zareagowała? - spytałem.
- Przez dłuższy czas nie miałam transportu. Ale mam cały osprzęt dla nich! - wyjaśniła energicznie - Myślę, że tak mogę wam się odwdzięczyć za uratowanie chociaż tych dwóch koni. Mam go nawet przy sobie w aucie.
- Osprzęt się dla nich znajdzie.. - rzekła niepewnie Thejla.
- Ależ nie przyjmuję odmowy - zaśmiała się kobieta - Ja wam ten sprzęt dam, bo mi i tak nie jest potrzebny.. - dodała - Tylko.. pomożecie we wniesieniu go tutaj?
- Najwyżej trening poczeka - lekko uśmiechnęła się brunetką, po czym trójką ruszyliśmy do auta Laury.
Na pace wozu miała cały osprzęt dla koni, który wspólnymi siłami zabraliśmy do siodlarni bliźniaczej stajni, gdyż do niej mieliśmy najbliżej. Powiesiliśmy je chwilowo na wolnych wieszakach i wyszliśmy z siodlarni, natomiast kobieta spojrzała na nas wzrokiem pełnym podziękowań. Poprosiła też o pokazanie jej tych dwóch wierzchowców, więc mając jeszcze trochę czasu, pokazaliśmy jej ich obecny stan, co jeszcze bardziej ją zadowoliło. Stwierdziła też, że od czasu do czasu będzie się tutaj zjawiać, lecz nie często ze względu na jej wyjazdy.
Gdy wreszcie opuściła stadninę, poszliśmy do swoich koni, które szybko osiodłaliśmy i przygotowaliśmy do jazdy.
- Miło z jej strony - odparła brunetka wsiadając na wałacha.
- Racja - przytaknąłem poprawiając popręg.
- Ogólnie to.. tak myślałam, żeby może dzisiaj crossa spróbować - zaproponowała zerkając na mnie - Próbowaliście kiedyś? - spytała zbliżając się.
- Lepiej zapytać, czego nie próbowaliśmy - lekko się zaśmiałem i siadłem w siodle Sama - Dawno w sumie tego nie trenowałem, więc można jechać - dodałem chwytając pewnie wodze - Byleby po drodze się nie zabić.. - zażartowałem zerkając na Thejle. 

Thejla? 
Tylko nas nie zabij, oke? 




501 słów = 100$

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz