8.04.2019

Od Kelvina "Trening S. I"

      Uzyskując dzień wolny od pracy, postanowiłem skupić się na mocnym treningu skoków, gdyż dawno nie ćwiczyłem, a zawody zbliżają się wielkim krokiem. Po zjedzeniu śniadania i ogarnięciu się, ubrałem strój jeździecki, chwyciłam za toczek z rękawiczkami i skierowałem się do auta. Ze względu na poranną godzinę, drogi były puste, co ułatwiło szybszy dojazd do stajni, zaś na miejscu zastałem kilku stajennych, którzy akurat zajmowali się końmi należącymi do szkółki. Gdy tylko wszedłem do stajni, zauważyłem znudzonego Samaela, który zaczepiał przywiązanego konia przed boksem. Zaraz oba spojrzały się w moim kierunku, lecz to Sam zaczął się niecierpliwić, więc bez zbędnego głaskania i tulenia, poszedłem do siodlarni po sprzęt. Na szczęście nikomu nie wpadło do głowy, by grzebać pod czarnych okryciem osprzętu, szczególnie przy siodle, które zabrałem razem z ogłowiem. Powiesiłem je przy boksie na specjalnym wieszaku i wyprowadziłem wałacha z boksu, po czym osiodłałem go i przygotowałem do treningu. Nowe ochraniacze leżały na nim idealnie, tak samo jak czarna podkładka, które zakupiłem jeszcze wczorajszego dnia. Nie marnując czasu, założyłem kask oraz rękawiczki, po czym wskoczyłem na grzbiet wierzchowca i opuściłem stajnie. Zwróciłem uwagę na obecny tutaj parkur zewnętrzny, który o tej godzinie był pusty, co świadczyło, że szczęście mi dzisiaj sprzyja. Spokojnym stępem wkroczyłem na teren przeszkód i zapoznałem się z każdą z nich, po czym wyznaczyłem optymalną ścieżkę, aby pokonać każdą z trudności. W międzyczasie sprawdziłem zapięcia popręgu oraz strzemion, które z czasem lubią się poluzować, lecz tym razem wszystko było na swoim miejscu. Po rozgrzewce przy ścianie, nakierowałem Sama na pierwszą z przeszkód w postaci okseru, czego wałach zdecydowanie nie polubił, gdyż pomimo dobrego wybicia, ten zahaczył nogą o belkę bez jej zrzucania. Widząc przed sobą stacjonatę, utrzymałem krok wierzchowca i tym razem przeszkoda została pokonana bez większych problemów. Poklepałem lekko wałacha po szyi i zaraz nakierowałem na kolejną stacjonatę, następnie na ponowną okserę, nad którymi Sam dosłownie przeleciał. To jednak był początek wysiłku, gdyż przed nami pojawiła się niewielka stacjonatka, zaś za nią szereg double barre. Wysoko zawieszone belki stwarzały wrażenie przeszkody niemożliwej do pokonania, lecz Samael sam gnał w ich kierunku i z wielką chęcią przeskoczył całą trójkę. Przyznam, że mną trochę zachwiało przy ostatniej barre, lecz po prostu trochę wyszło mi się z wprawy. Ostry zakręt w lewo skierował nas na murek, przy którym wałach zawahał się i wybił w wolniejszym chodzie niż powinien, lecz pomimo tego, ten na styk przeleciał na drugą stronę. Po skręceniu w prawą stronę, objechałem obok szeregu wysokich stacjonat, na które zaraz nakierowałem wierzchowca. Ten zdecydowanie woli proste przeszkody, gdyż owy szereg pokonał bezbłędnie, natomiast niewysoka triple barre, znajdująca się za szeregiem, uziemiła Sama tuż przed belkami. Ponownie najechałem na barre i pomimo oporów ze strony wałacha, ten niechętnie przeskoczył przez przeszkodę, lecz zrobił to na tyle mocno, że nasze lądowanie skończyło się upadkiem na piach. W duchu śmiałem się ze swoich umiejętności, lecz na twarzy zachowałem odpowiednią powagę. Szybko wstałem na równe nogi i chwyciłem złośnika za wodze, otrzepałem się z piachu i wróciłem na siodło Sama, któremu było pewnie głupio, że tak to wyszło. Nie widząc uszkodzeń ze strony wałacha, najechałem na dwie ostatnie stacjonaty i mogłem uznać parkur za pokonany.. z jednym upadkiem. Spojrzałem na kopytnego i widząc jego wysoki poziom energii, jeszcze dwa razy pokonałem przeszkody, które nie były jednak tak straszne, jak początku, przez co nie było zrzutek ani lądowań na piachu, co bardzo mnie ucieszyło. Po treningu, dałem odetchnąć wałachowi i odprowadziłem go do stajni, gdzie rozsiodłałem i odstawiłem do boksu. Natomiast ja oczyściłem sprzęt oraz samego nerwusa, po czym później wypuściłem go na łąkę, gdzie mógł odpocząć na swój sposób - tarzając się w trawie.

Samael +20 um

600 słów = 120 $

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz