9.02.2019

Od Conor'a

*Cofnijmy się dwa tygodnie wstecz, ponieważ autorce się nudzi i chce coś pisać*

Otworzyłem drzwi biura i skierowałem się do saloniku. Wszedłem do pomieszczenia zamykając za sobą drewniany twór.
- Jeszcze jedna jazda i koniec - opadłem na kanapę patrząc na Thejle siedzącą naprzeciwko mnie, która zmierzyła mnie wzrokiem pijąc herbatę
- No wiesz... Mam za sobą jazdy na czterech koniach, to nie wiem kto tu ma gorzej - powiedziała odstawiając kubek na ławę
- Dobra... Nie będę się kłócić - powiedziałem sprawdzając grafik
- Masz jakieś plany na potem? - zapytała
- Raczej nie. A co?
- Nie chce mi się samej trenować i myślałam, że będziesz chciał pojeździć ze mną - powiedziała dopijając napój, a potem idąc umyć kubek - Tobias obiecał pomóc przy preszkodach, a coś zaczął, że mu miałeś tatuaż projektować
- Dobra... Wezmę Theze i pójdziemy na halę. Próbowałem na placyku prowadzić jazdę, ale nie polecam - włożyłem telefon do kieszeni - A odnoście Tobiasa... To prawda. W sumie to jutro mu miałem przynieść gotowy projekt
- Wiem... Próbowałam coś pojeździć z Jockerem na parkurze bliżej stajni szkółkowej, ale jak mówisz... Nie da się nic zrobić - dziewczyna odłożyła czarny przedmiot na suszarkę
- Za pół godziny mam jazdę... Więc spadam jak narazie - powiedziałem zmierzając ku wyjściu
- Poczekaj. Wezmę Jinx na chwilę stępa. O ile nie będzie ci to przeszkadzać - dziewczyna wyszła za mną z saloniku
- Spoko. I tak to tylko lonża jest, więc spokojnie możesz nawet sobie coś z westa przypomnieć - powiedziałem zmierzając do stajni
- A gdzieżby... Chce ją na oklep wsiąść - zaśmiała się, zapinając kurtkę
- Życie ci nie miłe - też się zaśmiałem patrząc na dziewczynę
- Jak mam zginąć to na koniu - otarła łzy z oczu, które mapłynęły jej przez mocniejszy podmuch wiatru
- A kto ci zabroni
- Nikt - uśmiechnęła się

Zabrałem sprzęt Amora z siodlarni po czym skierowałem się do stajni. Thejla już powoli wychodziła z budynku, bo jak wspominała wcześniej, zabrała Jinx na oklep, więc musiała ją tylko wyczyścić i założyć Sidepull, na którym od jakiegoś czasu chodziła gniadoszka. Podeszłem do boksu wałacha, wszedłem do środka i zacząłem go siodłać. Nie wymagałem od młodszych jeźdźców przyjeżdżania wcześniej żeby przygotować sobie konia, ale dziewczyna która dziś miała trening jeździła już na tyle długo, że mogłaby w końcu nauczyć się robić cokolwiek przy koniu. Osobiście wkurzają mnie ludzie którzy skaczą, a dalej przyjeżdżają na gotowego wierzchowca. Westchnąłem i dopiąłem popręg, po czym poszedłem znów do siodlarni po lonże, bo jak zwykle zapomniałem jej wcześniej zabrać. Po powrocie sprawdziłem czy nachrapnik i pasek potyliczny są dobrze zapięte, po czym chwyciłem wodze wałacha i udałem się na halę. Po drodze spotkałem rodziców dziewczyny, z którą miałem teraz jazdę.
- Dzień dobry - przywitałem się zatrzymując się na chwilkę, żeby podac rękę ojcu brunetki
- Dzień dobry - odpowiedzieli mniej więcej w tym samym momemcie
- Klara już na hali? - zapytałem ruszając z miejsca w kierunku wcześniej wspomnianego budynku
- Oczywiście. My tylko poszliśmy po bat, bo jak zwykle zapomniała go zabrać z auta - kobieta podniosła lekko palcat trzymany w ręce
- Yhm... Proponowałbym żeby córka przyjeżdżała troszeczkę wcześniej. Mógłbym ją wtedy nauczyć czyścić i siodłać konia - powiedziałem odciągając wałacha od jednego ze stajennych psów, które miały w zwyczaju biegać gdzie popadnie, lecz zawsze wracały na noc do zwoich bud
- Zapytamy jej. Na pewno będzie chciała nauczyć się nowych rzeczy. Tym bardziej, że jeździ już dość długo - powiedział mężczyzna
- To dobrze - powiedziałem otwierając furtkę prowadzącą do wnętrza hali
Dziewczyna siedziała na trybunach przyglądając sie jak Thejla wykonuje ósemkę w kłusie na całej szerokości hali.
- No nareszcie... Już myślałam, że nie przyjdziesz - powiedziała brunetka zwalniając do stępa
- Aż tak długo mi siodłanie zeszło? - zaśmiałem się
- Na pewno dłużej niż mi - dziewczyna zatrzymała się żeby przytrzymać Amora kiedy podciągałem mu popręg
- Dzięki - powiedziałem odbierając od dziewczyny wodze
- Spoko - Thejla odjechała na drugą część hali gdzie gdzieniegdzie postawione były niskie przeszkody
- Możesz już wsiadać - powiedziałem do Klary, która niepewnie weszła za bande
Dziewczyna sprawnie wpakowała się na Amora po czym dałem koniowi sygnał do ruszenia stępem. W tym samym czasie Thejla odpaliła galop i trzymając się pierwszego śladu (czyt. bliżej bandy) jeździła po całej hali. Usunąłem się z lonżą bardziej na środek żeby jej nie przeszkadzać.

- Dobrze... teraz spróbujemy zakłusować bez strzemion, ok?
- Ok - powiedziała dziewczynka uśmiechając się
Klara sama przeszła do kłusa po czym zrobiła parę kółek w kłusie ćwiczebnym. Później kazałem jej anglezować bez strzemion. Gdy poprawnie wykonała ćwiczenie dałem jej przejść na chwilę do stępa.
- Może spróbujesz dziś pojeździć chwilę bez lonży? - zaproponowałem
- Czemu nie - powiedziała zatrzymując Amora
Podszedłem do niej i odpiąłem karabińczyki od kółek wędzidła.
- Teraz spróbuj jechać po okręgu tak jakbyś jechała na lonży, tylko bez niej - zwinąłem szurek po czym poszedłem go odłożyć na schodki żeby nie przeszkadzał
Thejla i Jinx pokonywały przeszkody po drugiej stronie hali. Jak na konia westernowego klacz nieźle radziła sobie z niskimi krzyżakami.
- Dobrze ci idzie - powiedziałem kiedy Klara próbowała robić ósemkę i nawet nieźle jej to szło
- Staram się - dziewczyna wjechała na ścianę

Jazda trwała jeszcze 10 minut, po tym czasie pożegnałem się z dziewczyną i jej rodzicami. Odprowadziłem Amora, rozsiodłałem i wróciłem na halę gdzie Thejla dalej męczyła skoki.
- Mógłbyś trochę podwyższyć przeszkody? - zapytała przechodząc do kłusa
- Mógłbym - powiedziałem podchodząc do pierwszego stojaka - O ile?
- Jedną dziórkę... A niektóre możesz zmienić na oksery - dziewczyna jechała w rzuciu z ręki po całej długiej ścianie, po czym przeszła do stępa
- Może być? - zapytałem kończąc podnosić przeszkody
- Jasne. Dzięki - powiedziała dając klaczy sygnał do zagalopowania ze stępa
Skierowałem się na środek hali skąd obserwowałem poczynania starszej koleżanki i jej byłego konia. Thejla bardzo dobrze radziła sobie z tą energiczną gniadoszką. Na przeszkody najeżdżała prosto i dając jasne sygnały. Jinx skakała z dość dużym zapasem przez co niski krzyżak na 40cm pokonywała conajmniej jak 90. Dziewczyna skierowała klacz na szereg skok-wyskok. Jin wybiła się trochę za wcześnie, lecz brunetka była na to przygotowana i specjalnie oddała jej więcej ręki. Z drugim członem szeregu poszło już dużo łatwiej. Klacz wybła się po jednym fule galopu pomiędzu przeszkodami. Później skręciła na niewysoki okser. Najazd był dość krótki, przez co klacz nie wyrobiła i wybiła się za późno. Thejla przegalopowała jeszcze kółko, po czym przeszła do kłusa.
- Starczy - powiedziała klepiąc klacz po szyji - Dobrze sie spisałaś
- Jak na konia westernowego to nieźle jej szło - popatrzyłem na dziewczynę zmieniającą akurak kierunek
- Sama się dziwie. Na to wychodzi, że mamy ukryty talent skokowy... I do tego jest bardzo wygodna na oklep - dziewczyna uśmiechnęła się - Będziesz miał kogo brać jak się komuś bez siodła zachce jeździć
- No w sumie - podrapałem się po głowie
Faktycznie... W naszej stajni brakuje koni na których możnaby było na spokojnie pojeździć na oklep. A Jinx rzadko jeździła, bo mieliśmy mało ludzi chcących spróbować westu, więc jazdy na oklep będą dobrym rozwiązaniem w celu rozruszania klaczy.

- W sumie... Moglibyśmy pojechać w teren.. Śniegu prawie nie ma ma, więc będziemy mogli coś poskakać na naszym naturalnym parkurze - zaporoponowałem kiedy wraz z Thejlą wychodziliśmy ze stajni szkołkowej, po tym jak odstawiliśmy tam Jinx
- Dobry pomysł - przyznała dziewczyna - Najwyżej pożycze Tobiasowi Belle, o ile będzie chciał jechać
Skierowaliśmy się do salonkiu gdzie miał na nas czekać blondyn.
- Hejka - przywitała się Thejla wchodząc do pomieszczenia, ja oczywiście zrobiłem to samo
- Witam, witam - powiedział Tobias - Trochę się spóźniliście
- Trening z Jinx się przedłużył - dziewczyna podeszła do blatu kuchennego, po czym wzięła kubek i nalała sobie wody
- Propozycja jest - powiedziałem siadając na kanapie
- Jaka? - chłopak popatrzył się na mnie podejrzliwie
- Żebyśmy w teren jechali - powiedziała brunetka siadając koło nas - Jak chcesz to ci Belle udostępnie - zaproponowała
- To na co czekamy? - Tobias wstał i skierował się do drzwi
- Takiej odpowiedzi oczekiwaliśmy - ruszyłem za chłopakiem

- To gdzie jedziemy? - zapytałem wsiadając na siwego
- Na parkur - Thejla podciągnęła popręg Viavai'a i również wpakowała się na grzbiet konia
- Popieram - Tobias podjechał do nas na Belli
- Śmiesznie na niej wyglądasz - powiedziała dziewczyna podśmiechując się pod nosem
- Viavai'a byś mi nie dała - blondyn popatrzył na nią
- A i owszem, że nie dałabym
Ruszyliśmy w kierunku lasu. Słońce świeciło nad naszymi głowami, a na niebie nie było ani jednej chmurki. Jak patrzyłem na termometr w stajni, zanim z niej wyszedłem, był jeden stopień w plusie. Taka ładna pogoda nie zdażała się zbyt często o tej porze roku. Biorąc jednak pod uwagę globalne ocieplenie byłem skłonny uwieżyć, że takie dni jak ten będa się teraz zdażać coraz częściej. Konie szły spokojnie i nie sprawiały jak narazie żadnych problemów. Wyjechaliśmy za bramę i od razu skręciliśmy w boczną ścierzkę ruszając żywszym stępem. Ciekawe kto jeszcze jest aż tak walnięty i jedzie w taką pogodę w teren. Zapewne znaleźliby się tacy co by pojechali z nami, lecz jak narazie woleliśmy jeździć naszą paczką. Przy starej sośnie przeszliśmy do kłusa. Antitheze rwał się do przodu, więc poszedł jako czołowy. Reszta jechała za mną lub, jak ścieżka była szersza to obok mnie.
- W lewo, będzie szybciej - powiedziała Thejla
- Sie robi szefowo - zaśmiałem się skręcając w ścieżkę znajdującą się po naszej lewej
Szlak był nieuczęszczany przez co leżała na nim cienka warstwa śniegu. Theze oraz Klusek co jakiś czas ślizgali się po nim, więc postanowiliśmy przejść do stępa. Przemierzaliśmy las, co jakiś czas ruszając kłusam na mniej śliskich odcinkach szlaków.
- Tutaj chyba już możemy galopować - powiedziałem przyglądając się podłożu na jednym z nieużytków rolnych na obrzeżach lasu i wstrzymując konia
- Zaiste dobry pomysł - Thejla zatrzymała się koło mnie
- Z tego co widzę to jednak wybraliście dłuższą drogę - Tobias podjechał do nas
- I tak nic do roboty nie mamy, więc co nam zaszkodzi dłuższy teren - dziewczyna wzruszyła ramionami po czym ruszyła dzikim galopem - Kto ostatni, rozsiodłuje wszystkie konie - krzyknęła coraz bardziej się od nas oddalając
- To nie fair... Ona ma byłego wyścigowca - powiedziałem dając sygnał Theze do galopu
Za mną ruszył Tobias. W niedługim czasie wyścig trwał tylko między mną, a nim, bo Thejli nie mieliśmy nawet po co gonić. Zimnie powietrze sprawiało, że z moich oczy mimowolnie zaczęły płynąć łzy. Mimo to przyłożyłem łydke do boku siwego żeby dać mu znak, że ma biec trochę szybciej. Theze i Bella szły łeb w łeb, czego nie można było powiedzieć o Viavai'u, który czekał na nas już na końcu pola. Parę metrów przed kasztanem zwolniliśmy do galopu i podjechaliśmy do dziewczyny w trm samym momencie.
- Czyli musicie się podzielić rozsiodływaniem Kluchy - zaśmiała się patrząc na nas
- Śmieszne - powiedziałem
- Nie no... Żartuje. Jedziemy dalej - dziewczyna zwróciła konia w przeciwną strone i ruszyła kłusem
Wzruszyliśmy z Tobiasem ramoinami i skierowaliśmy się w stronę, w którą pojechała panna Camanera. Postać na kasztanowatym wałachu prowadziła nas przez mało znane części lasu. Znała go jak własną kieszeń. W sumie ja też powinienem, bo w końcu jeżdżę tutaj prawie tyle co ona, czyli od kąd pamiętam. Z krętych ścieżek wyjechaliśmy znów na wolną przestrzeń. Rzuciliśmy sobie porozumiewawcze spojrzenia i ruszyliśmy dzikim galopem. Co jakiś czas zwalniając zważając na znajdujące się na polu kałuże. Thejla skierowała kasztana w stronę małego, nie szerokiego strumyka płynącego koło pola. Koń pokonał go zgrabnym skokiem. Popędziłem Theze, który bez trudu pokonał strumyk. Tobias na Belli też nie ucierpieli poprzez obraną przez Thejlę trasę.
- Następnym razem ostrzegaj jak będziesz chciała skakać przez wodę - powiedziałem doganiając ją
- Dobra. Teraz w prawo i będziemy kierować się na parkur - dziewczyna skręciła we wskazanym przez siebie kierunku
Faktycznie. Po paru metrach przed nami ukazała się polana ze zwalonymi pniakami drzew, które kilka lat temu leżały jeszcze w nieładzie, ale dzięki pomocy kilku pracowników oraz pana Camanera nasz leśny parkur nabrał kształtów. Oczywiscie co jakiś czas zmieniamy położenie niektórych przeszkód żeby nie było nudno, ale większość leży tak jak leżała kiedy je tu znaleźliśmy. Skierowałem Theze na szereg z powalonych pni sosny. Ogier wybił się idealnie, więc pokonanie przeszkody nie było dla niego problem. Na drugi pniak jechał już żywszym tempem przeskakując przez niego bardzo ładnie się składając w locie. Thejla i Viavai skierowali się na drugą stronę naszego skokowego królestwa i bez problemu pokonywali leżące tam przeszkody. Natomiast Tobias na Ros, że też niezbyt ją jeszcze znał, wybrał te mniej wymagające. W sumie to jak na pierwszą jazdę na niej to nie szło mu aż tak źle. Lecz nadal nie zmieniało to faktu, że zaiste wyglądał na niej śmiesznie. Mimo, że BellaRosa jest dość wysokim koniem, to teraz nie wyglądała na swoje 171 centymetrów w kłębie. Zaśmiałem się w duszy i ruszyłem w stronę kolejnego powalonego pniaka, skrzyżowaniego z innym, tak żeby tworzyły prowizorycznego krzyżaka. Theze parsknął po czym wybił się i przeleciał nad przeszkodą z tego co mogłem odczuć to z dość dużym zapasem.

Po około godzinie skoków podjechaliśmy wszyscy na środek polany.
- To co? Do stajni czy jeszcze gdzieś jedziemy? - zapytał Tobias
- Mi to obojętne - powiedziała Thejla - Odbiegając od pytania. Jak ci się jeździ na Bell? - popatrzyła na blondyna
- Mówiąc szczerze, to nawet nieźle. Na pewno lepiej niż na naszych szkółkowych - Tobias poklepał klacz po szyji - Muszę się chyba zacząć rozglądać za jakimś koniem dla siebie
- Nie martw się. Pomożemy ci przy wyborze - zaśmiałem się
- Taaaak. Twoje pomoc będzie w tej kwestii na pewno bardzo potrzebna - chłopak popatrzył na mnie
- A żebyś wiedział - powiedziałem
- Nie no. Poprzeglądam jakieś ogłoszenia na necie, a jak nic nie znajdę, to pojedziemy na targi
- Jak dla mnie spoko - brunetka poprawiła się w siodle - To co? Do Horse Heaven?
- Yup - przytaknąłem, po czym ruszyliśmy w stronę stadniny


Opo do nikogo. Po prostu mam wenę i musiałam coś napisać '-'. Proszę na nie nie zwracać uwagi.
To opowiadanie nie wpływa na prowadzone przez postacie wątki cx.

Jinx +10um (bo nie opisałam do końca treningu ;-;)
Viavai +20um
BellaRosa +20um
Antitheze +20um
Rozdziele później

2172 słowa → 620$

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz