8.02.2019

Od Kelvina CD Thejli

Rozmowa z brunetką zaczęła się dobrze, na co w sumie liczyłem. Znajomych, z którymi mógłbym na luzie porozmawiać, miałem kilkadziesiąt kilometrów stąd, a telefoniczna rozmowa to nie to samo, więc czas nazbierać dobre dusze w tej okolicy. Thejla była pierwszą, po za właścicielką stadniny, no ale nie będę tak ważnej osobie zawracać głowy swoją osobą. Jeszcze jej mąż o coś mnie pozwie czy coś, a tego zdecydowanie bym nie chciał. Wracając do rozmowy z towarzyszką, po zapytaniu jak długo przebywa w Horse Heaven, uzyskałem normalną odpowiedź, które mnie nie zdziwiła, a nawet jeszcze bardziej zainteresowała. Przez co pewnie zna całą okolice włącznie z miasteczkiem.
- A ciebie co sprowadza do naszego małego miasteczka? - spytała po swojej odpowiedzi, co z lekka mnie zamknęło, w sobie oczywiście.
Zacząłem szybką myśl odnośnie powodu, logicznego i dobrego powodu, który nie ujawni tego prawdziwego powodu. Nie chciałbym tak od razu mówić, że jestem po rozwodzie i dwie godziny drogi stąd mieszka moja była żona wraz z synem.. źle to brzmi.
- Przeprowadziłem się z rodzinnego rancza z Denver stanu Kolorado - odpowiedziałem po chwili, co w sumie było po części prawdą - Trochę daleko, lecz nie mam tam po co wracać - dodałem, co oczywiście źle zabrzmiało.
- Coś się tam stało? - spytała zerkając chwilę na moją osobę.
- Nie - lekko się zaśmiałem - Siostra wraz z mężem teraz tam urzędują - dodałem dla rozluźnienia atmosfery, choć z tym mężem było oczywiście kłamstwem. Emily i mąż? Nie bardzo.
- Ah rozumiem - uśmiechnęła się ciepło.
Czy okłamywanie dla własnego dobra było dobrym pomysłem? Nie wiem, ale coś czuję, że tak. Z reszta, jedno takie kłamstewko nie zaszkodzi, a z czasem się z tego wytłumaczę. O ile trafię na choć trochę wyrozumiałych ludzi. Sama rozmowa z brunetką ciągnęła się i ciągnęła, zaś ścieżka zaprowadziła nas do bardziej gęstszego lasu. Niedaleko znajdował się strumyk, który przez ruch wody, nadal płynął w kierunku ujścia. Cisza i spokój, tego brakowało przez ostatnie dni. Lecz co mogło to teraz zepsuć? Oczywiście pogoda, która niosła ze sobą śnieżycę.
- Chyba przydałoby się wracać - wskazałem na szare chmury śnieżne, które dość szybko kierowały się w naszą stronę.
- Racja - odparła brunetka i rozglądnęła się za ścieżką - Tędy będzie szybciej - dodała zerkając na moją osobę.
- Znasz te okolice lepiej, więc muszę Ci zaufać - krótko się zaśmiałem, co ciemnowłosa odwzajemniła i dorównałem jej kroku.
Samael zachowywał swój spokój, lecz czułem jego nadmiar energii, pomimo dość długiego spaceru. Gdybym teraz puścił wodze luzem, pognałby przed siebie tylko po to, by się zmęczyć. Z drugiej strony nie zrobiłby tego, ze względu na dobre wychowanie, przez co nie należy do niegrzecznych koni, a raczej takich, które lubią robić żarty swoim jeźdźcom.
- Długo masz Samaela? - spytała brunetka w drodze powrotnej do stajni.
- Od źrebaka. Miał być koniem do luźnej jazdy, lecz bardzo polubił przeszkody, więc szkoliłem go w tym kierunku - wyjaśniłem przypominając sobie te wzloty i upadki podczas treningów. Na samą myśl zabolały mnie wszystkie kręgi.
- Czyli będzie można Ciebie spotkać na zawodach - posłała miły uśmiech.
- Znaczy.. w to akurat wątpię. Za młodu brałem udział w zawodach, lecz teraz wolę być widzem niż uczestnikiem - powiedziałem z lekka przyspieszając - A jak to wygląda u Ciebie i Viavai'a? Ciekawie się prezentuje - przyznałem zerkając na wierzchowca, którego dosiadała ciemnowłosa.

Thejla? 
Jeśli są jakieś błędy odnośne koni, to wybacz. Nie posiadam ogromnej wiedzy odnośnie kopytnych.

525 słów = 100$

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz