4.02.2019

Od Thejli cd. Sheeny

- Zaiste milordzie proponowała bym jechać w lewo, aczkolwiek ostatnio przyuważyłam iż tutejsi ludzie zaczęli wyrzucać tam śmieci - skrzywilam się na samą myśl. Jak można tak bezczelnie zaśmiecać lasy?
- Czyli w prawo - Sheena skierowała Morri we wskazaną przez siebie ścieżkę
Ruszyłyśmy szybszym kłusem lecz konie wyrażały ogromne chęci wystrzelenia dzikim galopem. Nie chciałyśmy jednak pozwolić im na to gdyż na ścieżce znajdowało się dużo zamarzniętych kałuż, na których mogły się poślizgnąć. Zacisnęłam mocniej dłonie na wodzach gdy Rosa nieoczekiwanie straciła równowagę.  Na całe szczęście klacz nie przewróciła się tylko napędziła mi dość dużego stracha. Rudowłosa popatrzyła na nas jakbyśmy miały co najmniej spaść z klifu.
- Jeszcze nie mam zamiaru umierać - zaśmiałam się z nutką strachu w głosie
- No mam nadzieję... Bo nie wiem kto jeszcze by znosił moje treningi łucznictwa w środku terenu - dziewczyna wyprzedziła nas i ruszyła w stronę miejsca gdzie miałyśmy w zwyczaju latem skakać
- No nie wiem... Aż się dziwię, że jeszcze nie chciałaś się nigdzie zatrzymywać - uśmiechnęłam się i ruszyłam za nią 
Wyjechałyśmy na mniej więcej przetarty szlak. Konie nie mogły już wytrzymać, więc pozwoliłyśmy im ruszyć galopem przez nie zaśnieżony kawałek dróżki. Lodowaty wiatr atakował moje oczy przez co przez większość trasy miałam w nich łyz. Jak już wspomniałam... Nienaiwdze zimy i to właśnie przez takie rzeczy nienawidzę jej jeszcze bardziej.
- Hola hola - zawołała rudowłosa, robiąc przy tym gwałtowne przejście do stój, kiedy przed nami pojawił się nieznany nam koń
- A ty się skad tu wziąłeś? - popatrzyłam na zwierze stojące kilka metrów od nas
- Nie jest z Horse Heaven, co nie? - Sheena popatrzyła na mnie
- Nope... Przynajmniej nic o takowym nie wiem - zmarszczyłam brwi
- Wygląda na zaniedbanego...
- I wychudzonego - przyjrzałam się sylwetce rumaka
 Żebra było widać na kilometr, a sierść pokryta grubą warstwą błota i tym podobnych rzeczy. Kopyta wyraźnie przerośnięte i lekko spękane. Zdecydowanie nie był to żaden z naszych koni.
- To co z nim robimy? - zapytałam patrząc na Sheene
- Nie wiem... Możemy spróbować go zagonić do stadniny... Albo jeśli się da to złapać - powiedziała kiedy Morri postanowiła zrobić kilka kroków w tył
Zwierzę stało spokojnie, przyglądając się nam z zaciekawieniem.
- Dalej nosisz przy sobie linę? - zapytałam
- No... A po co ci?
- Nie pytaj tylko daj - powiedziałam
- Ok - dziewczyna sięgnęła do torby po czym podała mi sznur
- Teraz patrz i ucz się - powiedziałam klecąc na szybko prowizoryczny kantar
- I co masz zamiar z tym zrobić?
- A jak myślisz? - zsiadłam z konia, podając Sheenie wodze Belli
Powoli kierowałam się w stronę konia, który wbrew moim przypuszczeniom zamiast uciekać podszedł i zaczął wąchać moją dłoń.
- Chyba komuś zwiał - dziewczyna podjechała do nas, a nieznajomy koń jak stal tak stał
Srokaty kopytny zaczął przeszukiwać moje kieszenie w poszukiwaniu jakiegoś jedzienia. Wzruszyłam ramionami i powoli założyłam kantar na konia.
- To gdzie teraz? - zapytałam podając uwiaz Sheenie, samej ładując się na swojego konia
- Masz zamiar jechać prowadząc jego? - popatrzyła na mnie ze zdziwieniem
- Ty sobie strzelasz z łuku w terenie... To ja sobie będę prowadzić przypadkowego, przyjaznego konia na uwiązie - wysilam się na jak największy uśmiech i odebrałam sznurek od Sheeny

- Nie masz nic przeciwko żebym poćwiczyła strzelanie z łuku na pobliskiej polanie? - zapytała Sheena zwalniając do stępa, gdy wjeżdżałyśmy w tereny pobliskie jezioru
- No i wykrakałam - zaśmiałam się - Możesz trenować... Ja poćwiczenia w tym czasie sztuczki z Bel - powiedziałam klepiąc klacz po szyi
Sheena nic nie odpowiedziała tylko jak zwykle szeroko się uśmiechnęła. Zawsze tak robiła przed treningiem. Wyjechałyśmy na polane, podjechałyśmy do powalonej brzozy i zsiadłyśmy z koni. Naszego brudasa przywiązałam do drzewa.
- A co potem będzie z nim? - zapytała
- Dam go mamie... Zamieścimy ogłoszenie może ktoś się zgłosi. Jak nie to oddam Conor'owi żeby z nim popracował. Potem najwyżej się go da do szkółkowych, albo sprzeda. W sumie słyszałam, że Tobias chce sobie konia sprawić, więc... Nie no... Prawie mama się zlituje i go zostawi w SHH, ale ja go na siebie nie biore - przeczesałam mu grzywę
- Zaiste ciekawe. Nie wiem czy będzie się do czegoś nadawał.... Jak narazie jest za bardzo wychudzony - Sheena zabrała łuk oraz kołczan i skierowała sie na środek polany
- A ja tam widzę w tobie potencjał - wyjęłam z torby jabłko i podałam ogierowi

Sheena????
682 słów → 120$ 

(Nudam... Nie odpowiadam za to, że to głupie i bez sensu)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz